nękany drygiem Pierwszem, mam trzy postacie…
w sobie… dziesięć dobrych zjednoczeń u podstawy wygranej
i przegranej uroczystości wstawania słońca, zamążpójścia
weekendów, upadku scenariuszy zachodu
z czerwca zerwanej czereśni – jej bliźniak udaje nów,
lęgnąć na ziemi – tego się nie robi zimie? do rzeczy
pospolitych przybity snu, potęgi rymowania stóp
i dłoni, uniesionych ufnością we włodarzy bazyliki
wiatru i wiary, nieomylność sukcesji pretensji w potędze
smaku win (odpuszczonych), deszcz nauczył cieszyć się
suszą wichura zamyka demencję w głowie choć ciału
toruje drogę ku niebu! mróz chwali supeł nad głową
zwierzchnika pułku – to kuriozum elementów świata,
układasz głowę do snu na poduszce dobiega krzyk
uniesionej: powieki po wieki – myśli czystej, urodzonej jutro,
bądź na tę chwilę –