gdzie te góry

widziane szeptem

twojego wzroku

 

gdzie te morza

przelane łyżeczką

twojej goryczy

 

gdzie te pustynie

suche i gorące twoim

stopom przeznaczone

 

niczym wiersze na

twój stelaż pamięci

rzucone gdybym

 

tylko był nocą

odkupiłbym cię

wilgocią naszego

 

dotyku gdybym tylko

był zimą zamroziłbym

krople twojego

 

czułego pocałunku

gdybym tylko był powietrzem

otarłbym się o twoje

 

policzki różane

i piękne jak nasturcje

rankiem zerwane

 

z sadu naszej wiernej

miłości gdy słyszę szept

a morze muzyką

 

źrenicy się rozwiera

jak membrana między

kolejnym decybelem

 

przechodzę przez

nie między jedną falą

a drogą i krzykiem

 

zagajanej prawdą

biedronki lecę do nieba

po okruszek chleba

 

a pod paltem skrywam

swój ostatni rok naszej

wybornej tęsknoty