Sędzia suspens, prokurator – wartka akcja –
adwokat niczym chór – Aniołowie nie pytają…
Ława opowiedziana za rodzajem męczeństwa
wierszy. Umiem powzdychać, podziękować
partykularnej kursywie, dyskurs ujada na
czelnym okrągłym stole przy wódce czystej. Akta dopuszczone
do sprawy: Życia i Śmierci, widziałem życie,
rozpoznałem świadka śmierć, nie kochałem
się z praworządnością, ale kłóciłem z oczyma
Meduzy więźniarki. U podstaw jej pożądania
– prawo konieczne – obrona sensacji – dług
wątku – kwestia wyroku ulicznej sławy, a może zbyt
epickie porównanie do niewoli najwyższej półki?
To ruczaj braw, w suce widziałem ład – kilku-
godzinny rejestr przesłuchań, gram męskości
w lewackiej sekundzie niczyjej. Zrujnowane serce
młodego obywatela. Masz sumienie: zdejmą
z niego wszystkie akty, gdyż kobieta namaluje
ci rogi… Zupę gotując ku chwale separacji.
Wędka, a na niej haczyk znów dobije kłodę do drzwi…