żebra zdzierają miąższ z bruku. kłaniam się
– mgłom, twoje naturalne ciepło sporządza
mapę dwóch ciał cierpiących na jedno życie,
czytani przez morze na wskroś głęboko
trzy języki: – język prawa, – język poezji, – język
w ustach. język: – migowy, – polski, – programowania.
zbudujmy wypowiedz tak, aby trzy liście za
bugiem zgubione. pozwólmy bogu, być bogiem
i w trzech koronach mieszkać jak u mamy:
– zupa grochowa, – miękka pościel, – smalec do
chleba. upadam trzy razy, w rękach mając
dzień i noc. błędy w życiu, żadne raz dwa trzy
nie wypędzą mnie, – umrzesz ty, – umrę ja,
– umrze świat, są jeszcze pory roku, której jeśliby
zabrakło ludzkość wyginie, jak trzy kropki
i niedomówienie za to co było i jest po śmierci.
na koniec pomieszały się… wniknąłem w sęk
– miłość jako noc, rozumiesz to, co przeżuwasz
– oddech znieczula dotyk świata, w kondukcie
żałobnym ptaki, nie chowaj głowy do gniazd zimowych,
w poetyckich intérieurach, wezwij, zajmij się
własnym horyzontem, krople deszczu w butonierce,
jak sezon w piekle. anonima – per procura
klepsydry? biały kolor ścian, szron zdzierany na
marginesie, liczą – gwar: słowa, są jak piasek na
pustyni – gdy chcemy im nadać sens rozsypują
się, już gotowy rękopis kpił z wolnego słowa;wybacz,
ale nie uczestniczę w niczyim telefonie zaufania
ulice powodują, że jestem szczęśliwy, dla szczęścia
zamiotę wszystkie gwiazdy, twoja cena, jest
proporcjonalna do wagi. w muzyce róż jesteś znany
wszystkim, europa się jednoczy wyprowadzką
donikąd